Ponylover
Źrebak
Dołączył: 20 Gru 2011
Posty: 208
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Ślązk
|
Wysłany: Czw 21:09, 12 Sty 2012 Temat postu: Fan fic 1 |
|
|
-Rainbow dash to, niedorajda! Pegaz cep, urodzony z w dwoma lewymi skrzydłami!- W chmurach było słychać takie wołanie, pochodzące od jednego pegaza, który stał na chmurze i krzyczał przed siebie
. –No i jeszcze, jeszcze…..! Hm, nic mi nie przychodzi do głowy. To zacznę od początku.
–Hej!
Wtrąciła się Rainbow Dash.
–Co ty sobie myślisz?
–Ja szukam Rainbow Dash. Więc mi nie przeszkadzaj.
Rainbow stanęła wściekła przed niego.
–Ja jestem Rainbow Dash.
–Ty?-
Zadziwił się kucyk, po czym dodał.
–Ale jesteś dziewczyną.
–Co ty nie powiesz. Dlaczego tu stoisz i mnie obrażasz, co? Kim ty w ogóle jesteś? Nigdy cię tu nie widziałam.
Kucyk przybrał arogancką pozę i powiedział
–Jestem najlepszym pegazem na calutkiej ziemi, K.C.
–KC? Co to za głupie imię?
–Nie KC, tylko Key Cy. Musisz to odpowiednio wypowiadać. Key…
-Mnie to nie odchodzi!
Przerwała Rainbow.
–Po pierwsze, to ja jestem najlepsza na świecie, a po drugie to, dlaczego mnie wyzywałeś?
-No wiesz pomyślałem jak będę stał i wyzywał ciebie to się pojawisz by mi zatkać gębę.
–Co za głupi plan.
–Ale działa. Ty byś lepiej nie wymyśliła.
–Ja bym po prostu zapytała.
–Racja! Dlaczego ja na to nie wpadłem?
-Dobrze się czujesz?!
Krzyknęła Rainbow.
–Racja.- Powiedział K.C –Rainbow Dash wyzywam cię na wyścig o koronę, młodych lotników, którą ja powinienem wygrać.
–Co? Jak to, ty? Przecież ciebie w tedy nie było.
–Bo nie miałem pojęcia, że taki konkurs jest. Przyjmujesz moje wyzwanie czy tchórzysz?
-Za godzinę, na podniebnym torze.
–Zgoda.
Po tych słowach kucyki rozdzieliły się. Godzinę później na podniebnym torze siedziało wiele pegazów na trybunach a starcie rozgrzewali się Rainbow i K.C. Obok trybun w balonie siedziały Twilight, Pinkie, Rarity i Applejack.
–Więc to jest pegaz, który wyzwał Rainbow na wyścig.
Stwierdziła, Twilight, patrząc, na K.C.
–Dziękuje, że przybyliście dla mnie, nie zawiodę was moje drodzy fanie!
Krzyczał K.C. wymachując dookoła siebie, pozdrawiając tłumy.
–Jeśli chodzi o pewność siebie, to przewyższa Rainbow. Skomentowała Applejack. Na starcie stała Fluttershy trzymająca flagę. Z głośnika zaczął wydobywać się głos.
–Na miejsca, gotowi, Start!!!!!
Oba kucyki wystrzelili z startu. Rainbow i K.C lecieli cały czas obok siebie.
–Wow –powiedziała AJ. –Potrafi dotrzymać tępa Rainbow Dash.
Przez cały czas wyścigu żaden pegazów nie wyprzedził drugiego.
–Przyznaje jesteś dobry. –Powiedziała Rainbow. –Ale, to nie wystarczy.
Po tych słowach Rainbow udała się w lot spadowy, K.C. również podążył za rywalką. Oba pegazy z niesamowitą prędkością zbliżały się do ziemi.
–Zobaczymy się na mecie!
Po tych słowach Rainbow korzystając ze prędkości przy spadzie wykonała Sonic Rainbom. Fala uderzeniowa odepchnęła K.C. Rainbow w mgnieniu oka wzbiła się w górę i przekroczyła metę. Rozległy się wiwaty i krzyki. K.C z niedowierzeniem patrzał na to, co się wydarzyło. Doleciał do mety gdzie Rainbow już na niego czekała. –Co to, było?
-Sonic Rainbom. Jak chcesz rewanż, to powiedz.
Po południu Applejack wracała ranczo.
–Jestem w domu!
Zawołała wchodząc do domu. Przy stole siedzieli Big M. i K.C.
–Halo szefowo.
Pozdrowił K.C. Applejack.
–Że co?
Zdziwiła się.
–To nasz nowy pomocnik. Powiedział Big M.
–Jak? Od kiedy?
–No, wiesz, on przyszedł tutaj i spytał czy może tutaj pracować.
–I czym chcesz mu płacić?
-Niczym. –Wtrącił się K.C.
–Będę tutaj mieszkał i trenował, aby pokonać Rainbow Dash i jej sonic coś tam.
–Praca na naszym ranczo jest ciężka zdajesz sobie z tego sprawę.
–Spokojnie. –Po tych słowach K.C. wyszedł na podwórko i stanął obok jabłoni.
–Popatrz na to szefowo.
Kopnął w drzewo, które lekko się zatrzęsło, po czym jedne jabłko spadło na ziemie.
–Co powiesz na to? –Powiedział dumnie.
Applejack podeszła do drzewa i uderzyła w nie po tym wszystkie jabłka pospadały. K.C. szczęka opadła.
– Lepiej byś pomógł…
-Wiem, co zrobię. -Wtrącił się przed AJ. –Zostanę tu na sadzie dopóki nie będę tak dobry jak ty, a nawet lepszy. Szefowo nie zawiodę cię.
Po tym przemówieniu zaczął kopać w inne drzewo. Applejack stała i nie wiedziała, co powiedzieć.
–Ech.. Rób, co chcesz.
Całą noc K.C. kopał i trząsł drzewa i tak samo następnego dnia i nocy następnego dnia i nocy. Minął tydzień.
–Jak tam się sprawuje wasza nowa pomoc?- Spytała Twilight.
–No, co raz lepiej. Chłop tylko cały dzień pracuje, ani mu się śni odpoczywać. Co jest z jednej strony dobrze, ale drugiej w nocy niekiedy też go słyszę. Tej nocy dopiero spał, i to, dlatego że mu groziłam, że go wyrzucę jak, tego nie zrobi.
–Wow. Więc jest nadgorliwy i ma wielkie ambicje. Pokonać Rainbow Dash być taki robotny jak ty.
–No tak. Polubiłam nawet tego Idiotę.
– Idiotę?
–Wiesz, co Twilight? On naprawdę się stara, ale inteligencją nie grzeszy.
–Jak to?
–Nie mówmy o tym. –Applejack pożegnała się z przyjaciółką i udała się na ranczo.
–K.C! Gdzie jesteś?
Weszła do domu.
–Appleblom, widziałaś gdzieś K.C.?
–Wyszedł gdzieś.
–Co? Przecież specjalnie dałam mu dzisiaj wolne. Bądź taka miła i poszukaj go, a jak znajdziesz go pracującego. Powiedz mu, że ma u mnie przechlapane.
Mały źrebak udał, więc się na poszukania. Szukała w stajni, na polu i w sadzie. W końcu znalazła się na polanie gdzie ku jej zdziwienia było wiele małych kraterów. Appleblom rozglądnęła się.
–Uwaaaga!
Rozległ się krzyk pochodzący z nieba. Appleblom z piskiem schroniła się jak coś mocno uderzyło w ziemie.
–Co ci odbiło? –Powiedział K.C. –Nie wiesz, że tu trenuje.
–Skąd? Odpowiedziała Appleblom.
–No tak, masz racje. Kim ty w ogóle jesteś?
–Appleblom, od tygodnia mieszkamy w jednym domu.
–Sorry nie kojaże.
–Ale ja.. Nieważne. Po co trenujesz?
-Chce pokonać Rainbow Dash i jej coś tam…
-Sonic Rainbom.
–Na zdrowie.
–Więc wbijając się w ziemie chcesz ją pokonać?
–Nie. To jest tajemnica.
–Moja koleżanka Sccoterlo twierdzi, że za 1000 lat nie pokonasz Rainbow.
–Pokonam. A wiesz, dlaczego?
–Bo wbijasz się w ziemie?
–Bo mam taką ambicję.
–Ambicje?
–Tak. Widzisz mój cuti mark.
–Tą górę?
–Góra nie jest tak ważna jak to małe coś u jej stóp.
–Wygląda na mrówkę.
–Bo to jest mrówka. Ona ma takie wielkie ambicje by wspiąć się na tą ogromną górę, mimo iż jest taka mała. To symbolizuje moją zapalczywość i ambicje, jako mój specjalny talent.
–Aaaaaa.
–Teraz musze kontynuować.
Po tych słowach K.C. wzbił się w górę. Tak minęły kolejne dwa tygodnie.
–Teraz ci pokaże Rainbow Dash.
Chwalił się K.C. na starcie toru nadniebnego, gdzie za kilka chwil miał się odbyć rewanżowy wyścig. K.C. był cały poobijany w plastrach i bandażach.
–Na pewno chcesz, się w takim stanie ścigać? –Spytała Rainbow.
–Nie wymigasz się teraz.
–Mi wszystko jedno.
–Na miejsca, gotowi…. START!
Znów oba pegazy wystrzeliły ze startu. I znów przez większość czasu lecieli równo ze sobą. I znów nadszedł odcinek stromego spadu.
– No to do zobaczenia na mecie! –Zawołała Rainbow.
–Nie tym razem. –Odpowiedział K.C.
Rainbow Dash znów rozpoczęła Sonic Rainbom tyle, że K.C. zrobił to samo.
–Co?! Niemożliwe! –Krzyknęła Rainbow.
Wszystkim kucykom zrzedła mina.
–Od kiedy K.C. potrafi Sonic Rainbom? –Dziwiła się Applejack. Obydwie tęcze z niesamowitą prędkością zmierzały do mety.
–Remis!! –Rozległ się głos z głośnika.
–Co?! –Zawołała Rainbow lądując.
–Co? -Powiedział K.C. Lecąc dalej, ale patrząc za siebie i trafiając wprost w górę.
–Ał! -Pomyśleli wszyscy, co to widzieli.
–Czy ja wygrałem? -Pytał się K.C. dochodząc do siebie w łóżku, w domu Applejack.
–Nie. To był remis. –Odpowiedziała AJ. Rainbow Dash również była w pokoju.
–Jak, ty nauczyłeś się Sonic Rainbom? Spytała Rainbow.
–Normalnie. -Odpowiedział. –Widziałem jak ty to zrobiłaś.
–Następnym razem remisu nie będzie, zrozumiano.
Rainbow podała kopyto.
–Zrozumiano, wygram. –Odpowiedział K.C. łapiąc kopyto Rainbow.
KONIEC ROZDZIAŁU 1
Post został pochwalony 0 razy
|
|